Pałac Kamieniec Pałac Kamieniec
Pałac Kamieniec Pałac Kamieniec
08.03.2024
Jak wyglądało nasze pierwsze spotkanie z Pałacem Kamieniec?
 
Był rok 2007, a my podróżowaliśmy po Kotlinie Kłodzkiej zwiedzając ją.
Od 3 lat byliśmy szczęśliwymi posiadaczami zabytkowego pensjonatu w Kudowie-Zdroju, który był w trakcie podnoszenia z ruiny.
 
W 2007 r. remont zbliżał się ku końcowi i wiedzieliśmy, że za chwilkę ruszamy z otwarciem obiektu. Każdy wolny moment w ciągu roku, wakacje, długie weekendy, spędzaliśmy w Kotlinie Kłodzkiej odkrywając zarówno główne atrakcje turystyczne jaki i niewielkie miejscowości.
 
Taką właśnie miejscowością był Kamieniec, do którego trafiliśmy przypadkowo usłyszawszy od kogoś, że jest tam niewielki pałac. Pojechaliśmy z naszymi przyjaciółmi i już nie pamiętam skąd wiedzieliśmy, że mieszkająca po sąsiedzku pani Marylka posiada klucze do pałacu i będzie mogła nas do niego wpuścić.
 
Zajechaliśmy przed pałac. Cały kompleks budynków wyglądał opłakanie. Pałac straszył ciemnymi dziurami okien z wybitymi szybami, elewacja była szara, brudna, obdrapana i porośnięta samosiejkami. Całe podwórze przed pałacem wyłożone było betonowymi płytami i usiane żelbetonowymi słupami elektrycznymi. Stodoła nie wyglądała lepiej. Tynk odpadał, mury były przerośnięte samosiejkami, albo zawalone. Wejścia do poszczególnych pomieszczeń na parterze były rozprute i zasłonięte jakimiś prowizorycznymi drzwiami ze skleconych desek. Generalnie całość była smutna i ponura.
 
Nasz przyjaciel Mariusz zdecydował się zajrzeć do budynku mieszkalnego stojącego obok i rzeczywiście trafił do pani Maryli, która zgodziła się pokazać nam pałac. Wojciech został w samochodzie, bo stwierdził, że nie ma sensu zwiedzać takiej ruiny.
 
Z przyjaciółmi weszłam do środka i przeszliśmy od parteru po strych odkrywając kolejne pomieszczenia. Wszystkie wyglądały bardzo nieatrakcyjnie. Schody były w opłakanym stanie, nie posiadały ani poręczy ani tralek. Stopnice ledwo się trzymały i wchodzenie po nich było niebezpieczne. Pokoje były często przedzielone prowizorycznymi ściankami z dykty, które tworzyły kolejne mniejsze przestrzenie. 
 
Jak się dowiedzieliśmy, pałac po wojnie należał do PGR-u a w środku znajdowały się mieszkania pracowników. Mieszkańcy starali się dostosować pomieszczenia do własnych potrzeb, zatem dzielili pałacowe komnaty na mniejsze pokoje. Wszystko było wymalowane w papuzich kolorach, intensywnych pomarańczach i błękitach. Ściany największej sali były pokryte modnym w PRL-u wzorkiem z wałka. Pałac wyglądał nędznie.
 
Wtedy oczywiście nie mieliśmy żadnego planu co do zakupu pałacu. W ogóle nie mieliśmy w głowie żadnych planów inwestycyjnych, bo dopiero co kupiliśmy budynek w Kudowie i nie chciało nam się bawić w kolejną ruinę.
Obejrzeliśmy pałac, pokiwaliśmy głowami i zapomnieliśmy o Kamieńcu na kolejne dwa lata. Nie byliśmy wtedy świadomi, że oto właśnie rozpoczyna się nasza przygoda z pałacem Kamieniec.
 
Katarzyna i Wojciech Hutni